Gdy w 2017 roku cytowałem wypowiedź sympatycznego Edwarda Karnasia , że z Drągiem to i Koza wygra, satyrę tą można było włożyć na półkę z komediami. Bo przecież tenisowe towarzystwo uprawiające systematycznie swoje hobby lubi nie tylko emocje ale i żarty.
Tak! To domena tej ekipy, będącej stałym bywalcem na kortach przy Aquaparku.
Dzisiaj kolejny tryumf ,,dominatorów” ma znacznie inny wymiar. A w grupie eliminacyjnej porażka debla Drąg – Piechowiak, wróżyła niespodzianką, na którą czekało wielu.
Tu jednak niespodzianki nie było. Wspomniany debel – rekordzista zwycięskich gier parami, znów okazał się numerem 1.
W wielkim finale ów debel – w bratobójczym pojedynku – pokonał parę Damian Kopeć/Sławomir Piechowiak 2:1 (6:3, 4, 11:9) przy czym w dużym teibreacku było niemożliwie emocjonująco i o krok od niespodzianki.
- Najważniejsze, ze Puchar został w rodzinie – śmiał się po meczu Sławomir, brat Grzegorza.
Mariusz Markowski
Napisz komentarz
Komentarze