Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Justyna nie tylko jak Ninja Warrios

Justyna Ławniczak to przykładna żona, mama dwóch synów, mająca i dzieląca wraz z nimi masę obowiązków związanych z prowadzeniem domu. Na dodatek pracuje i znajduje jeszcze czas na przygotowanie się, treningi przed dającymi satysfakcję, chociaż bardzo wyczerpującymi zawodami OCR.
Justyna nie tylko jak Ninja Warrios

Tę mieszkankę Zakrzewa/Złotowa, rozpoznaje już znaczna ilość mieszkańców regionu czy nawet kraju. Ta kobieta przysparza splendoru złotowszczyźnie.

Dlaczego akurat ta dyscyplina wciągnęła Cię tak mocno? Ucieczka przed rzeczywistością, chęć sprawdzenia swych umiejętności?

Chyba ani jedno czy drugie. To fakt. Lubię wyzwania, ale w przypadku OCR to głównie kwestia różnorodności. Proszę zauważyć, iż nigdy nie ma takich samych, równych biegów, nie ma takiego samego rozkładu przeszkód na trasie. Biegniesz po plaży, w górach, bo błocie. Musisz umiejętnie rozkładać swe siły, bo nie wiesz co cię czeka. Jest trasa szybka, wymagająca z podbiegami.

Na tyle jest to trudne, że umiejętnie musisz rozkładać swe siły, bo nie wiesz czy ten bieg ukończysz, czy wystarczy – mimo wytrenowania – ci sił.

Dlatego ludzie kochają OCR bo są nieprzewidywalne, dostarczają multum adrenaliny. Mimo, że niekiedy aura płata nam figle i z rywalizacji odpadają najlepsi.

Dzisiaj jak to zwykło się mówić, siedzisz w tym po uszy. Co sprawiło ci w dotychczasowych zawodach najwięcej radości, zadowolenia?

W każdych zawodach znajduję satysfakcję czy to był finał Runmagedonu czy inny event. Czerpię z tego radość i jak mówisz uwielbiam pokonywanie barier. A poza tym świetnie się bawię …

Największą radość sprawiły mi Mistrzostwa Europy na Węgrzech.

Niedawno finał Runmagedonu, w tym roku były jeszcze zawody Korony Lasów, ale w Lubaszu Cię nie widziałem…

Zgadza się. Roztrenowanie już kończę za 1,5 tygodnia. W listopadzie już przygotowuję się do następnego sezonu

Wróćmy do Runmageddonu…

Finał Ligi Runmageddonu czyli plan był prosty. Zebrać resztę sił i zostać Mistrzynią Runmageddonu Masters.

Na 21 kilometrową trasę wystartowałaś z luźną głową i świetnym samopoczuciem.

- Tak od początku zajęłam dobrą pozycję. Biegłam jako 6 wśród kobiet i pierwsza wśród Masterek. Tempo utrzymywałam dobre, przeszkody szły jak złoto. 5 kilometr i pierwsza woda- stek przekleństw, jaki wyrzuciłam z siebie w zetknięciu z lodowatą taflą, spowodował, że elitarni Panowie rozstąpili się przede mną niczym morze czerwone kilka przeszkód dalej, kiedy lekko podeschłam- następna woda... Przy 8 stopniach i wietrze, jest to niepowtarzalne doświadczenie Na szczęście nie spowolniło mnie, siły były...

Pierwszy skurcz dopadł mnie na komandosie. Na szczęście szybko przeszedł i mogłam ruszyć dalej... niestety ciut wolniej... mimo wszystko dalej szłam jak burza aż do pszczelarza na 16 km... Tu kolejny skurcz zrzuca mnie z przeszkody... Zanim jestem w stanie ponownie wybić się z prawej nogi tracę dobre 2 minuty... a także 1 msc wśród masterek Wyprzedziły mnie 4 zawodniczki...

Mimo wszystko nie poddaję się. Kto robił podejścia pod stok na sztywnych łydkach, ten wie, jaki to ból. Ale, doganiam Kasia Gałuszyńska , która biegnie ze skręconą kostką i stwierdzam, że nie mam jednak najgorzej

Ostatecznie udaje mi się ukończyć bieg na 8 pozycji i 2 wśród masterek z pięknym czasem poniżej 3h. I choć założeń nie spełniłam, to jestem zadowolona. Bieg pod względem przeszkodowym nie był trudny a mimo wszystko na końcówce byłam wyczerpana. Siły odbierało zimno i fakt, że przez większość trasy biegliśmy mokrzy.

Justyna Ławniczak jest już trenerką z prawdziwego zdarzenia i prowadzi zajęcia w Zakrzewie!

- Tak zdobyłam odpowiednie uprawnienia. Prowadzę zajęcia OCR i Ninja dwa razy w tygodniu. Zajęcia udoskonalamy dla dzieci i dorosłych wraz z moja przyjaciółką Emilią Sawicz – Łuńską.

Zapraszamy: https://www.facebook.com/profile.php?id=100083225174296



 



 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: tempus fugitTreść komentarza: Minut 13:10 Szalbierz ma oblicze do fioletu i te starcze zmiany na szyi. A to rok 2017, osiem lat minęło. Jak się posunął stan zwisu fałdów szyjnych, nie wiemy. On jest towarzyszem fałdów w proliferacji na organie kopulacyjnym. Tam w gaciach jest jak ruskie oficerki z czasów drugiej wojny, harmonijka.Data dodania komentarza: 6.11.2025, 16:48Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 1Autor komentarza: o pijakuTreść komentarza: Cały Mariusz "Półtora Flaszka".Data dodania komentarza: 6.11.2025, 14:12Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 1Autor komentarza: zwierzęcość chuciTreść komentarza: Cytat z efektów obrad Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego z 8 marca 2006. "Okazało się, że specyficzna aromatyczna goryczka zadziała odświeżająco także na nasze umysły, albowiem teraz już bardzo szybko - i to zdecydowaną większością głosów - postanowiliśmy o przekształceniu ,,Kameleona’’ w nagrodę przechodnią. Stara to prawda, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jakby nie było, zaoszczędziliśmy na Lemanowiczu stówę z hakiem. Nie licząc kawy, ciastek, lampki koniaku i symbolicznego terrarium na ewentualną przyszłą gametę naszego laureata". Nażreć się ciastek, wychlać koniak, wydoić kawę, wszystko redakcyjne na koszt Stokłosy. Osobnym eventem jest idea pobrania gamety od Lemanowicza do zakupionego terrarium. To wszystko jest poziom wegetacji w trybie zwierzęcym.Data dodania komentarza: 6.11.2025, 14:10Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 1Autor komentarza: nieznanyTreść komentarza: Dobre....Data dodania komentarza: 6.11.2025, 10:59Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 6Autor komentarza: o sitwie śmiłowskiejTreść komentarza: Mister. Wysłany: Wto Mar 20, 2007 0:24. "Spokojnie, ja jestem na fali wznoszącej, a ty na dnie bak utilku. Założenia: 1. Mister = Jacek Ciechanowski; 2. bal utilku = Janusz Lemanowicz. Otóż Mister ledwo wydobył się z kryminalnej roboty wyłudzenia kredytów z banków, będąc wielkim politykiem o wielkiej wiedzy wspiął się na falę wznoszącą, żeby uszczęśliwiać swoją robotą lud pracujący miast i wsi oraz inteligencję pracującą w radzie powiatu pilskiego. Jak to w grupie wielkich, pomógł mu Wielki Smrodator ze Śmiłowa za odwzajemnioną miłość w postaci donosów na ludzi, których nie lubią obaj. Będąc wielkim politykiem o wielkiej wiedzy Jacek Ciechanowski sformułował tezę, że „bak utilek”, czyli Janusz Lemanowicz jest obiektem szorującym zadem o dno. Jako osoba posiadająca od 60 lat specjalną kartę pływacką i od 65 lat książeczkę żeglarską z patentem sternika jachtowego, Lemanowicz nie obawia się kontaktów z akwenami śródlądowymi i morskimi. Za to Ciechanowski jest ślizgaczem – pływakiem wznoszącym się na fali ścieków w szambie. Jego robotę w radzie powiatu internauta ocenił jako nieporadność intelektualną wynikającą z głupoty, niedokształcenia ale też terrorystycznych zapędów w strukturach PiS, skąd w końcu został wykopsany za destrukcyjną działalność w partii. I on płynie teraz jak kawał gówna po awarii u Trzaskowskiego. Chciałoby się w 5 rocznicę powiedzieć: Jacku, non omnis moriar. Ale tego nie powiemy, bo o zmarłym tylko dobrze. A więc: dobrze, że umarł.Data dodania komentarza: 6.11.2025, 10:57Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 6Autor komentarza: FizykTreść komentarza: Nie istnieje "pozytywn energia". Chodzi o emocje.Data dodania komentarza: 6.11.2025, 08:54Źródło komentarza: Uśmiech i pozytywna energia!
Reklama
Reklama