Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Droga przez mękę, czyli zawody, o których marzy każdy dobry triathlonista

Najbardziej kultowa impreza, która jest jednocześnie największym triathlonowym świętem, omal nie skończyła się dla niej kresem wielkiej przygody, inaczej ujmując - zejściem z trasy! Przez 20 km jechała i płakała… Było bardzo ciężko, były kryzysy, a głowa momentami mówiła "koniec", ale nie po to Ania tam pojechała
Droga przez mękę, czyli zawody, o których marzy każdy dobry triathlonista

Najbardziej prestiżowa impreza - Ironman to bezapelacyjnie Mistrzostwa Świata na pełnym dystansie. Te przez wiele lat kojarzone są z miejscowością Konie na Hawajach. Ale w tym roku mężczyźni startowali już w Nicei (Francja), kobiety z kolei tradycyjnie na Hawajach. 

Wiadome jest, iż w MŚ startują najlepsi profesjonaliści i age grouperzy na świecie/ Ci, którzy wywalczyli wcześniej sloty (miejsca) w jednym z wielu oficjalnych wyścigów na całym świecie.

Miejsce w tegorocznym championacie, zapewniła sobie pilanka Anna Michalak. I to nie za ładne oczy… Musiała, zgodnie z wymogami zdać pewne egzaminy.

Ale do brzegu! Ania musiała zakwalifikować się na te zawody, startując w jednej z wyznaczonych przez IM imprez sportowych, również na pełnym dystansie. To oznaczało, że jeśli zakwalifikuje się na MŚ, będzie musiała pokonać ten dystans dwa razy w ciągu jednego roku. 

- Wraz z trenerem Michałem Bednarskim z Łodzi, zdecydowałam się, że na kwalifikacje pojadę w czerwcu do Hamburga – oświadcza mi Ania. - Współpracę z tym trenerem rozpoczęłam dopiero na początku stycznia, a więc czasu na przygotowania było bardzo mało – dodaje. 

W dodatku zawody w Hamburgu miały być jej debiutem na tak długim dystansie, więc szanse powodzenia były nikłe…

Powtórzę po raz kolejny! Podziwiam tą charakterną kobietę nie od dziś. Nadal z uznaniem obserwuję jej sportowe wyzwania, bo mając do wychowania 3 dzieci (czwarta córka już pełnoletnia) przygotowanie się do takich zawodów, zajęło jej zaledwie pół roku wyrzeczeń, treningów. Nawet w tak krótki okres przygotowań, z niedowierzaniem spoglądało wielu.

Cofnę się nieco wcześniej. Ania gościła już w naszej redakcji i na naszych łamach już w połowie 2022 roku, gdy wróciła w bardzo udanych dla niej triathlonowych Mistrzostwach Polski. 

To był jej przełom, a dokładniej późniejsza przepustka do udziału w Mistrzostwach Świata w Abu Dhabi. Dopiero stając tam na starcie, z orzełkiem na piersi – szczerze wyznawała – Wtedy uzmysłowiłam sobie, że to nie był wówczas sen…

Pilska zawodniczka Anna Michalak, zakwalifikowała się i wystartowała teraz w tych topowych zawodach na Hawajach. Wspomina dziś, że jej udział, sama organizacja wyjazdu, pobyt i start na Hawajach, to porównaniu do Abu Dhabi - żartobliwie mówiąc mały pikuś…

Tak! To wszystko - alles zusammen, graniczyło  z cudem!

 W zawodach o których marzy każdy dobry triathlonista, Ania omal nie zeszła z trasy. 

Dystans składał się z 3,8 km pływania, 180 km roweru i ponad 42 km biegu. 

Droga przez Hawaje nie była jednak łatwa. Ania miała jednak cel i nic nie mogło jej powstrzymać od osiągnięcia go. Zaczęła kilkugodzinne codzienne treningi i parła do przodu. Dla tych co Ani nie znają, mogło się to wydawać nierealne. 

Pogodzenie bycia mamą z byciem zawodniczką wymagało niebywale skomplikowanej logistyki i bezwzględnego trzymania się założonego planu dnia. Wymagało też sponsorów, dzięki którym można było obniżyć koszty przygotowań i samych startów. Sponsorów Ania musiała szukać sama, więc dodatkowo wykonywała też pracę marketingowca. 

- W końcu, po 5 miesiącach przygotowań nadszedł dzień startu w Hamburgu, gdzie wspierała mnie rodzina, byłam też w kontakcie telefonicznym z trenerem. 

Zawody przebiegły bez większych niespodzianek, Ania popłynęła, pojechała i pobiegła zgodnie z założeniami, zdobywając slota na MŚ na Hawajach. - Świętować jednak nie było czasu, bo po krótkim odpoczynku (około tygodnia) musiała zacząć przygotowania do Mistrzostw Świata. I tu zaczęły się schody. Po tak wymagającym dystansie organizm powinien dostać dużo czasu na zregenerowanie się, a tego czasu nie było. Treningi znów były długie i ciężkie, więc organizm zaczął się buntować – wyznaje kobieta z żelaza.

Trzy tygodnie przed wylotem start Ani stanął pod znakiem zapytania. Trener z dnia na dzień musiał modyfikować plan treningowy, pozwalając odpocząć mięśniom, które się buntowały. W tym czasie Ania praktycznie nie biegała, a na Hawajach miała przecież pobiec pełny maraton... 

Odpoczynek od biegania przyniósł jednak założony skutek i na początku października Ania poleciała na Hawaje.  Z przygodami.

Po drodze zaginęła jej walizka i rower …

Na szczęście w końcu i te dotarły na miejsce. 

- Dwa tygodnie aklimatyzacji w gorącym wilgotnym klimacie Kony i 14 października z samego rana start. Pływanie przebiegło bez niespodzianek. Po około 15 km roweru złapał mnie jednak skurcz, który praktycznie uniemożliwiał pedałowanie. Przez 20 km jechała i płakała, potem zatrzymała się na punkcie odżywczym i jakoś udało się skurcz pokonać. Do końca trasy rowerowej, która na Hawajach jest mega ciążka (około 1700 m przewyższeń), musiałam już jednak jechać bardzo zachowawczo i spokojnie, żeby skurcz nie wrócił. Po 8 h od startu zameldowała się w strefie zmian i rozpoczęłam katorżniczy bieg po rozpalonej słońcem hawajskiej autostradzie - przypomina

Było bardzo ciężko, były kryzysy, a głowa momentami mówiła "koniec", ale nie po to Ania tam pojechała. Pojechała, aby te zawody skończyć i przywieźć do domu medal, o którym marzy każdy triathlonista. 

I przywiozła. 

Po 13 h i 26 minutach zadowolona i uśmiechnięta zameldowała się na mecie, zostając pierwszą Pilanką, która ukończyła ten morderczy wyścig.

Aniu jesteś niesamowita!

Mariusz Markowski

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: o pospolitościTreść komentarza: Uważam, że tłuszcza czytelników dzieł Noski uzna jego pisaninę za w pełni poprawną co do stylu, szyku i ortografii. Bo jak to, żeby magister polonistyki i po jakichś dogrywkach podyplomowych mógłby popełniać ortograficzne błędy pospolite?Data dodania komentarza: 26.04.2025, 17:39Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: o sitwachTreść komentarza: Konsekwencją ustalenia, że prywatny akt oskarżenia został podpisany przez kogoś zewnętrznego względem osoby uchodzącej z autora/autorkę jest prosty wniosek, że aktu oskarżenia nie ma. Jest za to konstatacja, że osoba podszywająca się pod autorstwo na policji i przed sądem jest przestępcą. Nikt jej nie ścigał. Bo jak ścigać kogoś z sitwy?Data dodania komentarza: 26.04.2025, 17:28Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: Wawelska koło ŻabkiTreść komentarza: Za to Pani Krysia mimo, że bez czerwonego berecika, nadal urocza.Data dodania komentarza: 26.04.2025, 11:51Źródło komentarza: Historia Piły i okolic w najnowszych książkach Zbigniewa NoskiAutor komentarza: pytakTreść komentarza: czy towarzysz druh kapusta Wiktor w swojej robocie wykonał 191 kartek donosów? czyli o 191 kartek więcej niż Kmicic?Data dodania komentarza: 26.04.2025, 11:42Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: ormo czuwa teżTreść komentarza: Czuwanie, to specjalność harcerzyka tw Wiktora, Janka rowerzysty.Data dodania komentarza: 24.04.2025, 19:59Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: obserwator pilskiTreść komentarza: Kazek Posada alias Aleksander Radek nadal ożywia swoją obecnością zasoby sławy i chwały Tygodnika Nowego, mimo, że już odszedł był na zielone łąki niebieskie. Ale w ostatnim numerze Tygodnika Nowego tkwi w stopce redakcyjnej jako Zbigniew Noska.Data dodania komentarza: 18.04.2025, 19:03Źródło komentarza: Historia Piły i okolic w najnowszych książkach Zbigniewa Noski
Reklama
Reklama