Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Narzekanie na narzekanie

Narzekanie na narzekanie

     Gdy piszę ten felieton, panuje cisza wyborcza, więc o polityce ani mru mru. Mogę natomiast ponarzekać sobie – jak większość moich rodaków.  Narzekanie bowiem to cecha narodowa Polaków, a ponieważ utożsamiam się z moimi rodakami, ponarzekam dziś sobie na temat … narzekania. Brzmi to cokolwiek zawile, ale zaraz wyjaśnię.

 

     Każdy z nas wie doskonale, jak wyglądają codzienne rozmowy Polaków. Dominuje w nich biadolenie. Na podatki, na rząd, na opozycję, na szefa i jego najbliższych, na dzieci sąsiadów, na UE, na ZUS, na służbę zdrowia, na nauczycieli, na komuchów i solidaruchów etc. Temu coś nie wyszło, tamten ma jakiś problem, a inny to już naprawdę nie wie, co ma zrobić, zostaje mu tylko strzelić sobie w łeb.

     Oto scenka, którą zaobserwowałem ostatnio w niezbyt odległym od mojego domu supermarkecie, do którego wysłała mnie żona po chleb, bo nic innego – jej zdaniem - porządnie kupić nie umiem. Miałem więc rzadką okazję poobserwować sobie nieco kupujących, których w owym markecie nie brakowało. Dominowały wśród nich korpulentne, dobrze, choć nie zawsze z gustem, ubrane panie oraz pewni siebie w różnym wieku i różnej postury panowie z licznymi kartami kredytowymi w portfelach. Stanąłem przed kasą w kolejce tuż za panią w średnim wieku, która prowadziła ożywioną rozmowę z – jak przypuszczam – stojącą przed nią sąsiadką. Nie bardzo wsłuchiwałem się w ich treść, gdy nagle dotarły do mniej jej słowa „no takie to niestety ciężkie czasy przyszły”. Powiedziała to wyciągając z koszyka dwukilogramową wołową ligawę i butelkę markowego czerwonego wina.

     Zatkało mnie. Czy ta kobieta wie, co to są ciężkie czasy? Skoro one do niej dopiero teraz dotarły, to znaczy, że wcześniej było jej lepiej. Czyli, że zamiast ligawy i drogiego wina, jaki był jadłospis tej „cierpiącej na biedę” persony w tych lepszych czasach? Szczyt obłudy przystrojonej w patologiczne narzekanie na wszystkich i wszystko.

     Moje oburzenie rychło ustąpiło, gdy po powrocie do domu zadzwoniła do mnie pewna osoba, którą znam od urodzenia, a która przed wielu laty zaczynała od zera, w skromnym pokoiku na kupionym za kredyt komputerze, a dziś ma prężnie działającą firmę. Jest to kobieta, której pozazdrościć można konsekwencji, pracowitości i profesjonalizmu. Kiedy ją spotykam, to nigdy nie słyszę wyrzekań i biadolenia. Raczej chłodną kalkulację zawodowych szans i zagrożeń oraz sympatię wobec własnego kraju.

     Obie te sytuacje, które dość przypadkowo nastąpiły po sobie, skłoniły mnie do refleksji na temat polskiej skłonności do narzekania.

     Ilu z nas może powiedzieć o sobie, że w życiu zrobiło wszystko, by dziś żyć bez narzekania? Ilu może powiedzieć: nie zmarnowałem żadnej szansy, by dziś żyć lepiej? Każdy jest kowalem swojego losu – to banał, ale naprawdę myślę, że w każdym istniały lub istnieją potężne rezerwy, których nie wykorzystał. I to najczęściej z własnej winy, do której trudno się przyznać nawet przed sobą samym. Stad narzekania na Schetynę lub na Morawieckiego (w zależności od poglądów politycznych), na Niemców i Ruskich, którzy nas skrzywdzili, na niesprawiedliwy ustrój i złych ludzi. Nigdy na siebie, choć kiedyś nie chciało się uczyć, potem doskonalić zawodowo, a następnie pracować ciężko i wydajnie. Brakowało też poweru, by starać się o awans

     I druga refleksja. Jako dziennikarz często spotykałem ludzi naprawdę pokiereszowanych przez los. Oni mają prawo narzekać, a przecież tego nie robią. Narzekają natomiast ci, którzy, jak owa paniusia w markecie, mają cieplutko. To oni najczęściej wierzą w to, że przyjdzie jakiś polityk – zbawca, który wciśnie jakiś  guziczek i wszystko się poprawi. Będzie im jeszcze cieplej i jeszcze wygodniej. Tak z niczego. Bez własnego wysiłku.

     Niektórzy politycy dobrze znają tę polską ułomność i świadomie ją wykorzystują? Którzy? Na to odpowiedzieć nie mogę, wszak jest cisza wyborcza. Ale podejrzewam, że moi czytelnicy dobrze wiedzą, o kim myślę.

Zbigniew Noska


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zero 09.02.2020 10:25
Program "Obserwatorium" Zbigniewa Noski padł.

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Janusz LemanowiczTreść komentarza: Przyjaciele z Grupy Badawczej LOC przesłali mi zbanowanego portalu faktypilskie.pl wpis Ciechanowskiego "ciech21:28, 11.09.2020 Hejtuje do zbydlęcenia od 15 lat. Niech zdycha w bólach i dłuuugo za to co zrobił innym." On się zwracał do mnie bezpośrednio, do Lemanowicza. Ten sztyft redakcyjny Tygodnika Nowego życzył, żebym zdechł akurat pięć lat temu, a sam umarł w Krajence za 8 tygodni, to jest 6 listopada 2020. Był to Honorowy Hakowy PRL. Zbierał haki na wszystkich i one go przygniotły swoją masą krytyczną jak uran-235 w bombie atomowej. I mówiąc brutalnie jebnął w kalendarz gregoriański.Data dodania komentarza: 13.11.2025, 21:59Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.Autor komentarza: demografia wiejskaTreść komentarza: O, ho ho! To już minęło 20 lat od Kameleon2005. Hipotetyczny pomiot córeczki miałby około 19 lat przy prawidłowym przebiegu ciąży. Już by mógł w razie chłopaka ruchać panienki białośliwskie, lub podkładać się pod chłopców spragnionych na sztywnym holu w razie córeczki.Data dodania komentarza: 13.11.2025, 12:29Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.Autor komentarza: ab ovoTreść komentarza: ab ovo, robota na marne 13:56, 23.07.2025 Według osób dobrze zorientowanych, a nawet profesjonalistów obserwacji i zbierania informacji, cała operacja próby poboru, podczas fety wręczenia trofeum zwycięzcy, gamety od Janusza Lemanowicza (internetowy Bakutilek) miała jeden cel. Należało pilnie ubogacić pulę genetyczną rodziny wielkiego redaktora, pseudointeligenta, szczególnie przez fachową aplikację nośnika kwasu deoksyrybonukleinowego z terrarium na płytkę Petriego z zawartością produktu ovariów napalonej córeczki, gotowego do multiplikacji wybitnych cech hejtera. Tak uzyskana zygota mogłaby być wprowadzona do środka dawczyni z nadzieją na rozwój. Dawczyni gamety żeńskiej była już wtedy gotowa do prokreacji a tatuś obawiał się, że wobec braku chłopaków może dojść z jej strony do sodomii, choćby z gadami. Konkurs "Kameleon2005" został pomyślany jako uwikłane w media źródło pozyskania gamety od wybitnego osobnika, co by hipotetycznie dawało szansę na potomstwo o inteligencji. Robota poszła na marne, bo triumfator konkursu nie przyszedł na fetę wręczenia trofeum, pokraki z garnkiem na głowie. Głupki złożyli ofertę stawiennictwa w środę, tylko nie napisali, w którą. Całą operacją konkursu zawiadywał redaktor naczelny Tygodnika Nowego Mariusz Szalbierz.Data dodania komentarza: 13.11.2025, 12:22Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.Autor komentarza: Pytko WoprosowTreść komentarza: W związku z triumfem starości nad intelektem pytam administrację sądu apelacji poznańskiej, czy sędzia Mariusz Sygrela (8.09.1960) odszedł na zasłużoną emeryturę 20.000 zł?Data dodania komentarza: 13.11.2025, 11:53Źródło komentarza: Robert Biskupiak: „Zmiany są dobre”Autor komentarza: pikselTreść komentarza: W ramach upraszczania dotarcia do najwybitniejszych pozycji literackich na portalu faktypilskie.pl odciętego w trybie "Error 1006" przypominamy idiotentext z roku 2009: "www.faktypilskie.pl 2009-03-15 14:06:09 Post scriptum Jak wynika z wpisów na konkurencyjnym portalu, nadal jestem tam jednym z ulubionych tematów. Z przykrością muszę jednak poinformować, że nie podejmę wypocin kilku klawiaturowych onanistów póki - tu powtórzę słowa mojego przedostatniego felietonu "internetowi opluwacze wykrzesają w sobie tyle odwagi, by plucie firmować własnym nazwiskiem". Znając specyfikę charakteru tego typu ludzi zdaję sobie sprawę, że nie ma na to żadnych szans. Gwoli prawdy przyznam, że tylko jeden z internautów podpisuje się w sposób nie zaciemniający jego identyfikacji, co od biedy można by uznać za namiastkę odwagi. Przeczytałem o nim niedawno, że ponoć w domu powinien mieć teraz więcej zajęcia, ale - -ak widać - nie jest ono na tyle absorbujące, by nie spełniać się pisarsko przy klawiaturze. Ale to akurat jest ten wyjątkowy przypadek, o którym rok temu napisałem, że g... nie tykam. I tego postanowienia konsekwentnie się trzymam". Na to, że g... tyka mnie mnie, nic nie poradzę. msz. Nie wiemy, kto kryje się pod kryptonimem "msz", ale z treści tej wypociny wnioskujemy, że tylko idiota mógł popełnić coś takiego. Kiedyś na sali sądowej jeden nieborak oskarżony zapytał Mariusza Szalbierza, co on by podłożył pod skrót: g...? Czy to coś ze zbioru: gawrosz, gnojek, gnida, gówno, głąb, ... Z innych dość mnogich wypowiedzi publicznych zauważamy, że Szalbierz pisywał o Lemanowiczu jako gównie. Jest w psychiatrii głębokich stanów oligofrenii doświadczalnie umotywowany pogląd, że matołki chętnie zajmują się gównem, malują ściany, dekorują swoje ciuchy, ugniatają jak ciasto na pierogi. Tak mają i tak ma autor wypierdzin na portalu faktypilski.pl dowodzonym przez Szalbierza. Czasem używał w swoich elukubracjach określenia: łajno, co jest tożsame z gównem.Data dodania komentarza: 13.11.2025, 10:58Źródło komentarza: Robert Biskupiak: „Zmiany są dobre”Autor komentarza: KURTTreść komentarza: I NEED A HELP HOW TO RECOVER MY LOST CRYTOPCURRENCY I know many things could have gone wrong this past few days investing online and getting burnt. I was also in your shoes when I invested into a binary option where I got scammed of $3000 of BTC but thanks to the help of TSUTOMU SHIMOMURA They assisted me in recovering back my lost BTC. I initially didn’t trust them but I was referred by a friend who I trust well. I was able to get my refund within the space of two weeks. Thanks to TSUTOMU SHIMOMURA, you can also contact them via Email: [email protected], or Telegram +1 ‪(832) 387-6620‬ and I’m sure you will be happy you did.Data dodania komentarza: 12.11.2025, 01:45Źródło komentarza: Robert Biskupiak: „Zmiany są dobre”
Reklama
Reklama