Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Galeria w okienku. Piękny pomysł na trudny czas, czyli Zuzka Ślifierz i…

„Galeria zaprasza do ekspresji w trudnym czasie pandemii artystów malarzy oraz amatorów sztuki malarskiej w wieku od 0-100 lat” – zachęcają. To taka… galeria jednego obrazu. Każdy artysta może tu, w dużym oknie wystawowym w centrum Złotowa, pokazać swoją pracę. A jeśli zechce wspomóc podopiecznych Fundacji Złotowianka, może przekazać obraz dalej - na cele charytatywne. Galeria jest pomysłem Zuzki Ślifierz. - To formuła będąca kontynuacją projektu „koncert w okienku”, który powstał w trudnym czasie pandemii, by wspierać młodych, uczących się jeszcze muzyków oraz lokalnych artystów, umożliwiając im koncertowanie na żywo, w obecności spacerującej pod prywatnym oknem, publiczności.
Galeria w okienku. Piękny pomysł na trudny czas, czyli Zuzka Ślifierz i…

Jesteśmy zwyczajną rodziną. Ja, on i dwoje dzieci. Mąż - Leszek, córka - Hanna, syn Michał, psy dwa i koty też dwa: koty to Luna i Toto i psy, dziewczynki: Haska, która jest czarnym kundlem i Ruda. Tak wyszło, przypadkiem - parzyście, niesymetrycznie – zaczyna opowieść Zuzka Ślifierz o tym, jak z pełnej atrakcji i … sztuki! Warszawy – przeprowadzili się pod Złotów, jak zaczęli tutaj szukać szczęścia na nowo i o tym, jak owo poszukiwanie wygląda w praktyce.

- Z zawodu jestem terapeutą zaburzeń mowy, przez wiele lat uczyłam mówić. Nie w sensie wypowiadania słów, ale w sensie języka umysłowego. Żeby istniał i miał szansę spełniać funkcję ekspresji i, co najważniejsze, dialogu. Język jest jednym z kodów, tym najważniejszym, najbardziej codziennym. Dlaczego o tym piszę? Bo dla mnie sztuka jest kodem. Choć daje o wiele więcej możliwości… pozwala odbierać świat oczami i uszami innych ludzi, dotykać ich dłońmi, wąchać ich nosami. I nawet ci, pozbawieni talentu, jak ja, potrzebują tej wymiany.

Koncerty

W Warszawie mieszkali kilkanaście lat. To tam zachwycili się sztuką. Chłonęli każdy jej przejaw.

- Wszystko, co zaspokaja głód zmysłów. To, co artystycznie piękne, co można dotykać, na co można patrzeć, słowa, które można spijać, ruch, który porusza, nawet kiedy siedzisz na widowni w bezruchu. Wciąż było nam mało. Teatry, galerie, muzea, opera, koncerty – to wszystko na wyciągnięcie ręki. Ale wyprowadziliśmy się na wieś, w pobliże mojego rodzinnego miasta, Złotowa. Ułożyliśmy się tu na nowo, w poszukiwaniu szczęścia – opowiada Zuzka Ślifierz.

Dziś mają swój kawałek ziemi w Zalesiu, zwierzęta, całą naturę na wyciągnięcie dłoni. W poszukiwaniu artystycznych wrażeń jeździli do większych miast – dopóki pandemia nie usadziła ich w domu – jak obrazowo to ujmują.

- Staliśmy się podróżnikami, kulturalnymi turystami. Z głodu. Teraz, w czasie pandemii, każdy szuka szczęścia inaczej.

Najpierw powstały koncerty w okienku. Hania, wrażliwa 13-latka, zakochana w muzyce pianistka, straciła możliwość występowania: najpierw przed publicznością, potem, tak w ogóle. Nagle doświadczyła, że kiedy nie ma możliwości dzielenia się muzyką, przestaje chcieć ją „nadawać” i że to dla niej samej smutne.

- Mówiła, że po drugiej stronie tej komunikacji potrzebny jest słuchacz. Bez żywego odbiorcy, reagującego samą swoją obecnością, trudno o motywację do codziennej pracy muzyka, do kreowania, do ćwiczenia palcami tego, co w głowie już funkcjonuje jako utwór. Kiedy koncert, na który czekała został odwołany, a my zostaliśmy zamknięci w domach, Hania przeszła prawdziwy kryzys. Płacz, złość, zniechęcenie, żal było patrzeć. Obiecałam jej wtedy, że zrobię wszystko, żeby zagrała koncert. Przed publicznością, choćby nie wiem co… - mówi mama Hani.

Do występu zaprosili jeszcze dwie osoby: koleżankę Hani ze szkoły muzycznej, która równie jak Hania, trudno przechodziła rozstanie z koncertowaniem, oraz kolegę ze wsi, młodego pianistę.

- I jakoś tak wyszło, że kiedy otworzyliśmy okno w pokoju z pianinem, okazało się, że na zewnątrz stoją sąsiedzi. I że chcą posłuchać. Po drugiej stronie nareszcie ktoś był! Hania odżyła, znowu zaczęła grać z pasją, przygotowując się do kolejnego koncertu.

A potem grali koncert za koncertem: do świąt Bożego Narodzenia zagrali 6. Co piątek, tydzień po tygodniu. Wszystko z zachowaniem obostrzeń i zaleceń związanych z bezpieczeństwem w pandemii.

- Co tydzień nasz dom już od środy żył organizacją. Kombinowaliśmy z nagłośnieniem, robiliśmy próby. Mąż co tydzień lutował kable pożyczonego z wiejskiej szkoły mikrofonu. Dzieci grały, śpiewały. Z czasem odwiedzali nas także grający i śpiewający dorośli.

A wystąpili m.in. Dawid Krzyk, Weronika Chałubek i Stanisław Ogorzałek, Amelia Jedrzejczyk, Zulka Nowak, Teresa Hinz, Cyprian Hryńczuk, Amelia Karbowiak, Janusz Chodała, Lena Wójcicka, młodzi pianiści: Hania Ślifierz, Marysia Kasińska, Wojtek Gogolewski, Zosia Godlewska. Konferansjerem był Michał Ślifierz.

Klasyka, swing, piano, skrzypce, gitara akustyczna, trąbka… I wokal. „Zabierzcie z sobą termos ciepłej herbaty, otulcie się ciepłym szalem i pozwólcie sobie na odrobinę dobrej muzyki na żywo” – tak zachęcali słuchaczy do podejścia pod muzyczne okienko.

- Teraz, w czasie ferii trudno nam zebrać grupę artystów do koncertu. Dlatego mamy przerwę. Ale na pewno wrócimy do tego – deklaruje Zuzka Ślifierz.

 

Galeria

„Koncert w okienku” szybko przekształcił się w „Galerię w okienku”.

- Mam wśród znajomych muzyków, mam także artystów plastyków i aktorów. W rozmowach z nimi pojawia się zawsze temat pieniędzy. Jest mi przykro, że ani „koncerty w okienku”, ani „galeria w okienku” nie dają im możliwości zarabiania. Przykro mi, że my nie możemy im takiej dać. Ale możemy pokazać ludziom, że bez artystów pozostaniemy głodni – przekonuje Zuzka Ślifierz. – „Galeria w okienku”, a więc przekazane nam obrazy można oglądać przez okno. Tak jak można słuchać muzyki z otwartego okna. To nie to samo, co pobyt w galerii sztuki ani w filharmonii, ale na żywo. Na żywo, żywa sztuka. Taka, której nie da się odtworzyć. Emocje odbiorcy i uczestnika tu i teraz. Na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie sądziłam, że tak boleśnie doświadczymy, jak ogromne ma to znaczenie. I to wszystko, cała filozofia – wyjaśnia.

Znaleźli także sposób na to, by pomagać nie wyłącznie duchowo, a także finansowo. Artyści – w wieku od 0 do 100 lat – mogą wypożyczyć swoje prace do „Galerii…”, ale mogą je także charytatywnie przekazać na szczytny cel.

- Wiem, że to my powinniśmy pomagać teraz artystom i mam nadzieję, że cała ta akcja pozwoli poruszy temat wspierania twórców. Ale, artyści to zwykle dobrzy i wrażliwi ludzie. I jeśli zdecydują się zostawić swój obraz w „Galerii w okienku”, zostanie on przekazany na rzecz Fundacji Złotowianka.

Fundacja ma pod opieką liczne grono podopiecznych, potrzebuje środków, by móc ich realnie wspierać. Niedawno otworzyła sklep z rękodziełem i rzeczami z odzysku „Help shop”. Sklep zarabia pieniądze dla podopiecznych Fundacji.

- Obrazy przekazane „Galerii w okienku” zostaną zlicytowane na aukcji albo sprzedane w „Help Shopie”. Sama wystawa zaistnieje w witrynie sklepu: to duże okno w ruchliwym punkcie Złotowa. Myślę, że taka ekspozycja zaspokoi także potrzebę artystów dzielenia się swoimi dziełami. My zaś zrobimy co w naszej mocy, by pokazać obrazy jak najszerszemu gronu odbiorców i dzięki temu zachęcić do zapoznania się z ich twórczością. Oczywiście, możemy też odesłać artystom ich obrazy bezpiecznie, do domu. Wdzięczni, że pozwoliły naszym żywym oczom zaspokoić głód żywego „obrazu”.

Zachęcamy do pokazywania, do przekazywania i do oglądania obrazów w „Galerii w okienku”. Piękny pomysł na trudny czas…


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Tłok czekoladowyTreść komentarza: Dewianci, uraniści, pederaści, trybady, oprócz specyficznej realizacji potrzeb seksualnych są też konsumentami wszelkiego żarcia i picia. Firma Whole Foods Market jest producentem zdrowego, pełnowartościowego jedzenia a Steaz, młoda firma od 2002 roku produkuje napoje na bazie zielonej herbaty. Firmom jest wszystko jedno, kto kupuje ich wyroby, one chcą zarobić. Dlatego wysyłają swoich pracowników reklamy w miejsca, gdzie jest skupisko ludności. Nasz rodzimy pederasta Arkadiusz Kluk doceniając wagę maksymy: przez żołądek do serca, organizował w Poznaniu akcję obdarowywania przechodniów rogalikami i inną taniochą spożywczą dla stwarzania pozytywnych odruchów prostych konsumentów, czerepów rubasznych z założeniem, że zdziała coś w kategorii tolerancji dla inności patologicznej.Data dodania komentarza: 15.10.2025, 21:07Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7Autor komentarza: PytakTreść komentarza: Czy on powinien albo musiał być w tym miejscu skażonym dewiacjami?Data dodania komentarza: 15.10.2025, 17:31Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7Autor komentarza: 12101962Treść komentarza: Ciekawe, czy po upływie 6 lat Szalbierz czai się nadal na Lemanowicza z kubełkiem gotowym do zmagazynowania garści żyjątek, nosicieli kwasu deoksyrybonukleinowego. Bo, że terrarium jeszcze tkwi w Tygodniku Nowym jest wiedzą notoryjną. Tym bardziej, że właściciel dokonał reintrodukcji Szalbierza tym razem jako sztyfta redakcyjnego. Pisze on, w chwilach wolnych od stania za rogiem Wawelska - Karpacka, nędzne wypociny o niczym na łamach Tygodnika Nowego. To tradycja podnoszona na portalu faktypilskie.Data dodania komentarza: 15.10.2025, 17:21Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7Autor komentarza: LIga Obrony CnotyTreść komentarza: Cała prawda o Ciechanowskim Pilski Patriota 2016-01-11 22:23:38 ostatnio ustaliliśmy , że na gejowskiej paradzie w Nowym Yorku był syn Pana Janusza Lemanowicza. Panie Januszu dlaczego? Czwarte zdjęcie od góry: co on tam robił?? http://faktypilskie.pl/index.php/pila/14097 - tczowe - ciacha- Był Pan na promocji książki i kurcze szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym szybciej. WSTYD ! ***To wstyd, że nie wiedzieliście. Wy, psy posokowce z Grupy-Pościgowo-Szpiegującej 100Kłosy kierowanej od roku 2006 przez Mariusza Szalbierza, ówczesnego redaktora naczelnego. Jak mogliście do tego dopuścić w krótkich chwilach trzeźwości? Ten obecnie sztyft redakcyjny Tygodnika Nowego był w roku 2012 w Nowym Yorku polować na pilan mieszkających na Brooklynie. Szczególnym posłannictwem zadanym przez właściciela bandy trolli Czarnego Barana Pikadora dowodzonego przez Szalbierza było zlokalizowanie ciężko pracujących ludzi - uciekinierów z postkomunistycznego raju i dopatrzenie się w nich takich niedomogów, jak pedalstwo i inne schorzenia psychiatryczne. Kto umie czytać, niech odczyta z czwartego zdjęcia od góry treść zapisu na koszulkach tiszert tych dwóch pracowników reklamy firm: Whole Foods Market i Steaz. ***Data dodania komentarza: 15.10.2025, 17:08Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7Autor komentarza: wszystko jasneTreść komentarza: Emanacją medialną GP-S100 jest Czarny Baran Pikadora na łamach Tygodnika Nowego, tuby propagandowej Stokłosy.Data dodania komentarza: 14.10.2025, 11:25Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7Autor komentarza: dwa piwaTreść komentarza: Tego nie wie nikt. Ale jest wiedzą dostępną każdemu, kto chce wiedzieć, że Henryk Stokłosa powołał 14 kwietnia 2006 roku Grupę Pościgowo - Szpiegującą 100 do rozprawy medialnej z ludźmi nielubianymi przez koterię Wielkiego Smrodatora. Miało to miejsce na korytarzu sądu rejonowego w Wałczu. Z tym orędziem aktem erekcyjnym zwrócił się do Mariusza Szalbierza i Przemysława Janickiego, którzy przybyli ze Stokłosą na rozprawę przeciwko Romanowi Cieplińskiemu zwanemu przez sitwę śmiłowską "Tuczniakiem". W tym czasie Mariusz Szalbierz był redaktorem naczelnym Tygodnika Nowego, zatem jako osoba najwyższego zaufania został mianowany na szefa tej ferajny.Data dodania komentarza: 14.10.2025, 11:23Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 7
Reklama
Reklama