Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Ogień pochłonął dom dziennikarki

- Nie wiem ile wspomnień mieści się w jednym metrze kwadratowym murów, ale te mury były ich cholernie pełne. Przeżyłam w nich to, co najpiękniejsze w życiu. Każdą miłość, każdą przyjaźń oraz Polkę. To był jej pierwszy świat. Tak jak kiedyś był mój – napisała wzruszająco na swoim facebookowym profilu Agnieszka Świderska. W jej domu rodzinnym w sobotę, 9 października, wybuchł pożar, który pochłonął wszystko: meble, pamiątki rodzinne, książki, płyty. - Agnieszka Świderska „od zawsze” była, jest i pewnie będzie blisko tego, co nasze, lokalne, pilskie... Ale teraz potrzebuje wsparcia – apelują przyjaciele dziennikarki.
Ogień pochłonął dom dziennikarki

Ogień pochłonął dom. Na szczęście nikomu z mieszkańców nic się nie stało, ale w tej jednej chwili Agnieszka straciła wszystko. Dlatego my, dziennikarze, koleżanki i koledzy Agnieszki, zdecydowaliśmy się pomóc. Utworzyliśmy zbiórkę pieniędzy, które potrzebne będą na odbudowę domu, remont i odkupienie utraconych przedmiotów. Ale pomóc dziennikarce może każdy.

- Bądźmy z Agnieszką i bliskimi jej osobami w tak trudnym dla nich czasie. Pomóżmy odbudować ich DOM. Agnieszka, nasza redakcyjna koleżanka w jeden dzień straciła wszystko. Teraz ona i jej córka potrzebują wsparcia finansowego – piszą dziennikarze „Głosu Wielkopolskiego”, którzy utworzyli zbiórkę, by zdobyć środki na odbudowę domu i tym samym wesprzeć Agnieszkę i jej rodzinę. Pomóc może każdy.

W sobotę, 9 października, o godz. 12.00 straż pożarna w Pile otrzymała informację o pożarze budynku jednorodzinnego położonego przy ulicy Robotniczej w Pile. Paliło się poddasze oraz piętro. Ogień było widać na zewnątrz - szybko pochłonął dom.

- Zdecydowaliśmy się pomóc. Na stronie zrzutka.pl - https://zrzutka.pl/tm63aw - uruchomiliśmy zbiórkę. Dotąd zebrano ponad 13 tys. złotych.

Agnieszka Świderska to wieloletnia dziennikarka „Głosu Wielkopolskiego” i portalu pila.naszemiasto.pl. Zawsze chętna do pomocy - w swoich tekstach niejednokrotnie pisała o problemach mieszkańców Piły i Wielkopolski.

Na „stronie autora” Agnieszka pisze o sobie: „Żyję tym, czym żyje Piła i Wielkopolska. Na salach koncertowych i na salach sądowych. Na małych i dużych ulicach. Bo każda historia jest warta opisania”.

Pewnie wielu z was znało ten adres. Robotnicza 16. Był świadkiem z dziesięciu chyba najlepszych Sylwestrów w Pile pod rząd, nieskończonej liczby nocnych rozmów Polaków do rana, nieskończonych wieczorów muzycznych, alkoholowych i ludzkich. Nie wiem ile wspomnień mieści się w jednym metrze kwadratowym murów, ale te mury były ich cholernie pełne. Przeżyłam w nich to, co najpiękniejsze w życiu. Każdą miłość, każdą przyjaźń oraz Polkę. To był jej pierwszy świat. Tak jak kiedyś był mój. A wcześniej mojego najlepszego na świecie ojca i jednej z dwóch par najlepszych dziadków na świecie, bo druga para była w Śmiłowie. Nie wiem na ile miejsce, które było tym twoim pierwszym najważniejszym domem, staje się organiczną częścią ciebie. Ale dziś czuję się trochę jak z wierszu Norwida: “Jakby właśnie skończono pogrzebu obrzędy. I dym pozostał tylko, I dalekie śpiewanie”. Niestety, tomy poezji Norwida nie przeżył tego, co wydarzyło się w sobotę. Szczerze? Tak naprawdę to wciąż nie wiem, co się wydarzyło. Wiem tylko, że zdarzył się ogień, który zniszczył wszystko, co kochałam poza ludźmi. Moją muzykę. Moje książki. Bartka sprzęt muzyczny i pamiątki rodzinne. Pierwsze rysunki Poli, całe jej malarstwo ścienne i jej skarby. Na ile wycenić spalonego Stasiuka, a na ile spalonego Lema? Wiem, to tylko rzeczy. I tak o nich myślę, żeby się rozpaść na drobne kawałki, bo za każdą z tych rzeczy miała w moim życiu jakąś historię. Tak jak nigdy nie było w nim przypadkowych ludzi, tak nigdy nie było w nim przypadkowych książek i płyt. Raczej nie zdarzało się mi w życiu być materialistką, ale było kilka rzeczy, do których byłam przywiązana. Teraz ich nie ma. To bzdura, że ogień oczyszcza. Ogień brudzi i to cholernie. Na wszystkim zostawia ten swój cholerny zapach. Jakby był zazdrosny o każdą zdobycz. Co jego, to jego. Jak nie zdążył czegoś spalić, to naznaczył swoim zapachem. Myślałeś, że może coś uratowałeś, ale dzień, dwa dni później dociera do ciebie, że to złudzenie. To już jest jego, nie twoje – pisze Agnieszka.

- Najważniejsze jest jednak życie. W styczniu rok temu żegnałam mojego kumpla Szamana z którym świat stawał się tym najweselszym miejscem w naszej galaktyce i w kilku sąsiednich. Miał tego cholernego pecha, że znalazł się w tym samym miejscu co ogień. My, na szczęście, byliśmy daleko. Żyjemy i nic poza tym się nie liczy. Uratował nas ten cholernie dziwny rok, w którym zdarzyło się dużo dziwnych i bolesnych rzeczy. Nie było nas od kilku miesięcy na Robotniczej, a za kilka kolejnych mieliśmy się przeprowadzać pod nowy adres. Nie zdążyliśmy. Wszystko, co mieliśmy, zostało i spaliło się na Robotniczej. Nie odbudujemy już tam swojego życia. Ono spłonęło i nic tego już nie zmieni. Zaczynamy od początku. Na Robotniczej zostaje jednak moja mama dla której ze Sławkiem chcemy odbudować ten dom. Niezawodna ekipa z Głosu już zorganizowała zrzutkę na ten cel. Jeżeli chcecie i możecie się dorzucić z całego serducha dziękujemy. Z całą resztą damy sobie radę.

Pomagamy!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: sebaTreść komentarza: Jak to? Po niemiecku?Data dodania komentarza: 9.12.2025, 12:09Źródło komentarza: Stille Nacht...Autor komentarza: brakTreść komentarza: O matko kochana zabrakło Ciechana!Data dodania komentarza: 8.12.2025, 12:59Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 2Autor komentarza: kosz pełen wszystkiegoTreść komentarza: Podobno ich kumpel Krzychu zrobił figiel, że wyjął z kosza na śmiecie wyrzucone paragony fiskalne i rozdał w celu rozliczenia kosztów u swojego zleceniodawcy ze wsi przy drodze DK10. Ciężka robota w wódce po szyję a bez zagrychy ciężko się żyje. A paragony opiewały na frytki, węgorza, surówki oranżady, ciastka, schaboszczaki, sielawę wędzoną, czipsy, itd.Data dodania komentarza: 8.12.2025, 12:55Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 2Autor komentarza: Plaża Ty i Ja 2013Treść komentarza: Dla kamuflażu swojej roboty inwigilacyjnej Jerzy Utkin podał grabę gościowi za ladą, który w tym barze trudnił się dźwiganiem beczek z piwem i odganiał gówniarzerię domagającą się piwa beczkowego. Utkinowi towarzyszył sztyft redakcyjny Mariusz Szalbierz w strasznie szaro-burym, przechodzonym tiszercie. Obaj śledczy wytrąbili po piwie z sokiem, dostali swoje paragony, Mariusz otarł ryło rękawem tiszerta. I poszli zawiedzeni, że sprzedawca ich oparagonował.Data dodania komentarza: 8.12.2025, 12:45Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 2Autor komentarza: anatomopatologTreść komentarza: Zofia z Piły miała organ tak obszerny, wyrobiony, że mogła w nim zmieścić pięć kilogramów kartofli i kapustę na gołąbki.Data dodania komentarza: 8.12.2025, 12:35Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 2Autor komentarza: wspomnienieTreść komentarza: Jurek Peregrinus, to po prostu Jerzy Utkin, który kiedyś zajmując się kabałą i mandalą, co na jedno wychodzi, łaził po domach i pisywał głupawe przewidywania dla życia ludzi. Pobierał za tę robotę 100 zł po denominacji. Nie wystawiał faktury. W przyszłości ten sam wędrowniczek szwendał się po plaży w Tucznie poszukując handlarzy niewystawiających paragonów fiskalnych za lody w barze "Plaża Ty i Ja". Po publikacji na portalu dzienniknowy.pl rewelacji z Tuczna, wtórowała mu znana kurew Zofia z Piły.Data dodania komentarza: 8.12.2025, 12:32Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 2
Reklama
Reklama