Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Pomagamy! "Na rękach wniosłem ją na oddział szpitalny…"

PIŁA  Marlena Politowska z Piły potrzebuje pomocy. O jej zmaganiu z chorobą opowiada jej mąż: - Jakby zupełnie bez powodu, straciła władzę nad swoim ciałem, przestała oddychać, przestała ruszać dłońmi. Jedyne na co stać było jej ciało, to łzy płynące z oczu pełnych rozpaczy i strachu
Pomagamy! "Na rękach wniosłem ją  na oddział szpitalny…"

- Tego dnia była „nieswoja”. Żaliła się na silny ból z tyłu głowy, dziwne pulsowanie – tak jakby w głowie odczuwała rytm, w jakim bije jej serce. Podała nam obiad… Sprawiała wrażenie zmęczonej, z każdą chwilą uciekała z niej energia. Wiedzieliśmy, że musimy działać. Już w drodze do szpitala Marlena zaczęła mieć trudności z oddychaniem, a kilkaset metrów dalej poczuła, że jej nogi stają się bezwładne. Próbowała wykonać jakikolwiek ruch, nogi jednak nie drgnęły z miejsca…

 

To był dzień jak co dzień. Głowę zaprzątają setki myśli: praca, dom, codzienne obowiązki. Zwyczajny dzień przerwany wydarzeniem, które wspominać będziemy już zawsze. Marlena, moja żona, była tego dnia „nieswoja”. Żaliła się na silny ból z tyłu głowy, dziwne pulsowanie – tak jakby w głowie odczuwała rytm, w jakim bije jej serce. Podała nam obiad – mi i naszym dwóm wspaniałym córkom. Sprawiała wrażenie zmęczonej, pozbawionej sił, z każdą chwilą uciekała z niej energia. Wiedzieliśmy, że musimy działać. Już w drodze do szpitala Marlena zaczęła mieć trudności z oddychaniem, a kilkaset metrów dalej poczuła, że jej nogi stają się bezwładne. Próbowała wykonać jakikolwiek ruch, nogi jednak nie drgnęły z miejsca. Na rękach wniosłem ją na oddział szpitalny… - opowiada mąż pani Marleny.

W szpitalu – relacjonuje mężczyzna – zupełnie straciła władzę nad swoim ciałem. - Przestała oddychać, przestała ruszać dłońmi. Jedyne na co stać było jej ciało to łzy płynące z oczu pełnych rozpaczy i strachu. Lekarze nie wiedzieli, jaka jest przyczyna jej stanu. Dwa dni później przewieziono ją do szpitala w Poznaniu. Po serii wykonanych badań postawiono diagnozę: stan zapalny uszkadza rdzeń na odcinku szyjnym, przerywając komunikację między nerwami w rdzeniu a resztą ciała.

Pani Marlena wymagała założenia respiratora, była również karmiona przez sondę, wprowadzoną przez jamy nosowe.

- Moja żona stała się całkowicie zależna od opieki innych, mojej i naszych córek. Teraz to one musiały zaopiekować się swoją mamą – role zostały odwrócone.

Do domu wrócili po ponad miesiącu.

- Budynek ten sam, ludzie całkowicie inni. Jeszcze w szpitalu wdrożono leczenie i rozpoczęta została rehabilitacja. Rokowania są pełne nadziei, nie wiemy jednak, czy nie napotkamy na trudności, na granice, których nie uda się nam przejść. Marlena bardzo powoli odzyskuje władzę nad swoim ciałem, zaczęła poruszać lewą ręką oraz nogą, cały czas jednak oddycha dzięki respiratorowi.

Zapalenie rdzenia to niezwykle rzadka choroba. Wg statystyk, zdarza się czterem osobom na milion. Może pojawić się z wielu powodów. Może być rezultatem choroby autoimmunologicznej, infekcji wirusowej, bakterii. Czasami pojawia się bez przyczyny…

- Moja żona jest jak magnes – przyciąga dobrych ludzi. Tak było zawsze. Nasza rodzina pełna jest miłości, szacunku. Nie brakuje jednak chwil, w których wszystkim nam brak sił, szczególnie gdy zaczynamy uświadamiać sobie, że mimo chęci, mimo tego, że chcielibyśmy zapewnić żonie i mamie jak najlepszą rehabilitację, zwyczajnie brak nam na to środków – mówi mąż pani Marleny.

Wierzy jednak, że to co dajemy innym, wraca do nas. Czasem w innym czasie, w innej formie, ale wraca.

- Ufamy, że dobro, które moja żona dawała innym, teraz do niej powróci i znajdą się ludzie, którzy postanowią nam pomóc. Którzy dadzą nam nadzieję.

Osoby, które mogą i chcą wesprzeć rodzinę w jej walce o zdrowie ukochanej mamy i żony, mogą zrobić to bezpośrednio poprzez stronę Fundacji Złotowianka HELP  (link: http://zlotowiankahelp.pl/cel/nadzieja-to-nie-wszytko/) lub bezpośrednio poprzez Fundację Złotowianka, której Marlena Politowska jest podopieczną (tel. do Fundacji: 519 723 793). Dotąd zebrano ponad 5 tys. zł na leczenie pani Marleny, na bieżącą rehabilitację i leki potrzeba 10 tys. zł. Zbiórka trwa do 30 września br.  

- W życiu zawsze mamy na coś nadzieję: na udany urlop, na podwyżkę, na to, że wyrwiemy się z uścisku choroby. Czasami jednak nadzieja nie wystarcza. Nikt nie zna końca swojej historii, nikt nie wie, co wydarzy się w naszym życiu jutro czy za tydzień. Mamy nadzieję, że czas przyniesie rozwiązanie. Ja wiem jednak, że tym razem samą nadzieją nic nie zdziałam, muszę działać, muszę walczyć o zdrowie i życie mojej żony…

bek

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: veritatis splendorTreść komentarza: Wobec danych rodziny można powiedzieć, że na portalu dzienniknowy.pl kult kłamstwa ma się świetnie.Data dodania komentarza: 15.05.2025, 12:09Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: dopisekTreść komentarza: Trzeci syn Pawła (1863 -1937) - Jan (1923) ukończył w Wilnie gimnazjum (1939). Po wybuchu wojny był prześladowany przez niemiecki służby przemocy. W roku 1941 wywieziony na roboty przymusowe do Królewca, gdzie robił jako niewolnik Niemców do 15 kwietnia 1945. Po wojnie pracował w Broczynie na stanowisku kierownika szkoły a następnie w Drawsku Pomorskim, Słupsku, Wałczu i Pile. Zmarł w roku 1992.Data dodania komentarza: 15.05.2025, 12:00Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: a to ci psikusTreść komentarza: Pradziadek Franciszek zmarł pod koniec XIX wieku, nie mógł więc być członkiem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, która powstała w roku 1923.Data dodania komentarza: 15.05.2025, 11:21Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: dodatekTreść komentarza: Władysław (1903) był nauczycielem, kierownikiem szkoły w Wilnie i porucznikiem Wileńskiej Brygady Kawalerii. Ranny w bitwie pod Garwolinem przesiedział w oflagu C II Woldenberg (Dobiegniew) do końca wojny. Jako doświadczony organizator oświaty został delegowany do Wałcza na inspektora oświaty. Tu pracował w latach 1945 - 1950. Pracę zakończył w Toruniu na stanowisku kierownika szkoły ćwiczeń Studium Nauczycielskiego. Zmarł w roku 1965. Bronisław (1905) po ukończeniu seminarium nauczycielskiego w Płocku pracował jako nauczyciel matematyki i sztuki w powiecie toruńskim. W roku 1940 został aresztowany przez gestapo i odstawiony do Dachau, gdzie zastał go koniec wojny. Po wojnie wrócił do Polski i pracował najpierw w Wałczu a następnie w Szczecinie na stanowisku dyrektora zasadniczej szkoły zawodowej Metalówka. Po przejściu na emeryturę przeniósł się do Torunia, gdzie zmarł w roku 1974.Data dodania komentarza: 14.05.2025, 22:29Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: słowo na środęTreść komentarza: Przypomnijmy niegdysiejsze doniesienia o tym, kim jest Le Man. Rok 2012, 12 czerwca godz. 10:28:26. „Czas powrócić do głównego wątku tego tematu. Kim jest Le Man i dlaczego tak nienawidzi ludzi. Odpowiedź jest bardziej skomplikowana niż się nam wydaje. Zródłem nienawiści Le mana są zgniłe korzenie jego rodu. Ród ten wywodzi się z Wołynia i nie ma jasno określonego oblicza narodowego. Pradziad Le Mana Lemanstein był żydem pochodzącym z rodziny robotniczej, który jako młody człowiek zachorował na komunizm. Został członkiem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, ponieważ nie miał żadnych związków krwi z Polską, Jego żona była Ukrainką, choć on sam – z racji miejsca zamieszkania obywatelem polskim. W jego ślady poszedł syn ( a dziadek Le Mana), który zdobył pewne wykształcenie w szkołach talmudycznych a potem znalazł się w ZSRR na kursach kominternu. Dziadek Le Mana przyjął polskie nazwisko, przekroczył granice Rzeczypospolitej i działał jako agent Kominternu w KPP. Miał dwóch synów. Jeden odziedziczył po ojcu komunistyczne zainteresowania, drugi został zwykłym bandziorem. Obaj w okresie niemieckiej okupacji działali w podziemiu. Jeden jako szmalcownik, który za pieniądze wydawał zydów ukraińskiej policji, drugi był w sowieckiej partyzantce.Z niewyjaśnionych powodów nie chcieli czekać na wyzwolenie i wraz z Niemcami uciekali na zachód.Zatrzymali się w Warszawie u ciotki. Tu już obaj zajęli się szmalcownictwem z zemsty – bo dom ich ciotki znalazł się na terenie getta i został zniszczony. W powstaniu udziału nie brali, a po wojnie osiedli w Wałczu. Tu starszy brat – partyzant rychło zmarł a młodszy – szmalcownik – ojciec Le Mana podszywając się pod jego zasługi został aktywistą PZPR. Wykorzystując swe kontakty utorował synowi drogę do politycznej kariery w PZPR. Ale o tym już w następnym odcinku". To jest w trybie kopiuj - wklej z zasobu domowego archiwum.Le Mana. Nazwa Le Man jest tożsamościowo związana z obywatelem Januszem Lemanowicz na tym forum portalu dzienniknowy.pl. Paweł Lemanowicz ze wsi Siemienie miał dziewięcioro dzieci: Władysław, Bronisław, Genowefa, Zofia, Maria, Helena, Jadwiga, Jan, Kazimiera.Data dodania komentarza: 14.05.2025, 22:08Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: 21 lat minęłoTreść komentarza: Bez echa minęła 7 maja 21 rocznica uwięzienia ekipy telewizji publicznej pod dowództwem Sylwii Gadomskiej. To zdarzenie było przyczynkiem do powstania Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Upłynął czas jednego pokolenia. Czy zniknęła zmora ludności: smrody, odory, fetory, miazmaty emitowane przez Farmutil, co prowadziło ludzi do frustracji i szaleństwa wskutek niemożności prawidłowego funkcjonowania w mieście 75-tysięcznym i okolicznych miejscowościach północnej Wielkopolski? Jak dzisiaj mają się mieszkańcy Śmiłowa, Kaczor, Piły, Mościsk, Brodnej, Jeziorek, Zelgniewa, Kostrzynka, Grabówna, Dziembowa, Białośliwia, itd? Czy rewitalizowano jezioro Kopcze zatrute ściekami z zakładów mięsnych zbudowanych kosztem kredytu na oczyszczalnię ścieków? Czy prowadzi się badania wpływu na wody podziemne produktów rozkładu 5643 ton padliny i resztek poubojowych zakopanych na działce 85 w Śmiłowie? Czy przedsiębiorca rozliczył się z budżetem państwa, które płaciło za prawidłową utylizację 400 zł za tonę? Czy trud Stokłosy, który na zebraniu wiejskim zwrócił się do Mścisława Brodali: pańskie gówna, które pan wykichasz ze swojego domu ja biorę na moją oczyszczalnie i muszę je wąchać, dalej umila trud istnienia mieszkańców? Oczyszczalnie jak widać w końcu powstała, ale jezioro Kopcze umarło.Data dodania komentarza: 11.05.2025, 10:32Źródło komentarza: Kult kłamstwa
Reklama
Reklama