Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

PTPS wczoraj czyli dziewczyny EDENU

Sport traktowały idealistycznie, ,,żarły” dosłownie parkiet, a poza nim uwielbiały się na nawzajem…
  PTPS wczoraj czyli dziewczyny EDENU

Tłuste lata pilskiej – żeńskiej siatkówki, dawno za nami. Dziś, gdy ledwie ,,zipiący” PTPS prawdopodobnie już zakończył sezon, nie pozostaje nam nic innego jak zastanawiać się co dalej z pilskim klubem i jedynie powspominać stare dobre czasy.

 

Miałem to szczęście, iż w początkowych latach tworzenia klubu, byłem blisko czegoś, co mało kto przypuszczał, iż niebawem będzie sztandarowym produktem pilskiej aglomeracji.

Byłem też na bieżąco gdy PTPS sięgał po najwyższe krajowe trofea, sprawiał olbrzymią radość grając w europejskich pucharach.

Dziś we mnie, jak w wielu z nas, pozostają te niezapomniane momenty. I niekoniecznie te ze złotych lat pilskiej siatkówki.

Trenerów, prowadzących pilski klub, przewinęło się przez ponad 25 letni okres istnienia klubu tak wielu, że niektórych się nawet nie pamięta. Ale nie na tym pragnę się skupić.

Duże zmiany w pilskim klubie, tak, tak, tym założonym w niecodziennej scenerii przez pilskich dziennikarzy, nastąpiły w 1995 roku, kiedy to stery PTPS wziął na swoje barki, ówczesny senator Tadeusz Rzemykowskiego, a klubowa sfera przeszła pod auspicje Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

To był już zarodek wielkiego klubu, wielkiej drużyny, bowiem pod szyldem Nafty i Rzemykowskiego, gwarancja tego była niemal murowana.

Ale nie wszystko przyszło ot tak, łatwą ręką.

Dziś wracam do tego pierwszego okresu, nie tylko z wielkim sentymentem, ale i niekłamaną szczerością.

Nam wówczas dziennikarzom nie zawsze i wszędzie wypadało pisać o rzeczach nie zawsze związanych ze sportowym wizerunkiem klubu. To były czasy, gdy o siatkówce czy żużlu nie wypadało nawet pisać źle. Nawet jak popielniczka była pełna petów…

I oby nikt mnie źle nie zrozumiał. Ze zrozumieniem, także z humorem, wracam wspomnieniami do tamtego zespołu z lat 95/96.

To nie był wielki zespół, świetne siatkarki, ale było w nich wiele naturalności, spontaniczności, realnego spojrzenia na sytuację.

Sport traktowały idealistycznie, ,,żarły” dosłownie parkiet, a poza nim uwielbiały się na nawzajem…

Przylgnęło do nich wówczas wyrażenie ,,Dziewczyny Edenu”

I niech nikt nie pomyśli, że miało to cos wspólnego z biblijnym rajem stworzonym dla Adama i Ewy, choć wątek Ewy się w tym przewijał…

To były czasy, gdy zespół tworzyły w większości młodziutkie dziewczyny, mające pierwsze doświadczenia w samodzielnym mieszkaniu i gospodarowaniu. Same niektóre z nich twierdza dziś, że cyt: Dzieciaki w nas jeszcze były, nie zepsute pieniędzmi , skromne kawalerki i sianko ledwie na przeżycie ...

Tak, tak! Większość bez aut, bez fajnych ciuchów, ledwo co po maturze z pustym portfelem. Jedno to nie żałowały się dobrze zabawić…

Upodobały sobie lokal przy Staszica o barwnej nazwie Eden. Do dziś niektórzy z rozrzewnieniem wspominają ich popisowy występ w rytm if you wannabe my lover – Spice Girls.

Większość powrotów z meczów kończyła się w Edenie.

Bramkarze i barmani je uwielbiali, chodzili na mecze. Dziewczyny zawsze miały darmowy wstęp do Edenu i możliwość kredytową na barze…

O tym się nie pisało. Atmosfera wokół siatkówki była znakomita. Ludzie z drugiego planu typu Leopold Łazar, Jan Undro, Jan Kasprzak czy Marian Michalski dwoili się i troili, by w klubie wszystko grało, by siatkarkom nic nie brakowało. Nie było tematów nie do załatwienia.

Siatkarki, co je wyróżniało dobitnie, na tle dzisiejszych czasów,  miały nie tylko świetny kontakt z kibicami, ale przede wszystkim dobre relacje między sobą. Nie było zazdrości itd.

Do dzisiaj mają świetny kontakt.

Jest w tym coś ponadczasowego, coś ala spotkania z ludźmi z podstawówki - zawsze masz o czym gadać!

Takie to są ,,Dziewczyny Edenu”

fot: Siatkarski z Piły - sezon 96/97 na obozie w Karkonoszach


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: czytaczTreść komentarza: Umieranie nieśmiertelnych można w krótkich abcugach przyspieszyć, niech no tylko chleją. Dobrym przykładem skutecznej roboty pozbycia się ochlapusa jest dzieło Johna Steinbecka "Zima naszej goryczy".Data dodania komentarza: 1.09.2025, 17:10Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: księgowy z GeeSuTreść komentarza: Ja nie mam pojęcia, czemu ktoś się domaga, czy cieszy z podjęcia trudów resetu wódczano-piwnego. Kto chce chlać, niech chleje, to sposób na życie, które jest śmiertelną chorobą przenoszoną drogą płciową. Pijaństwo sprzyja szybkiemu końcowi, roznoszeniu chorób zakaźnych czy zaraźliwych a także wspomaga budżet dzięki akcyzie i vat. Ostatnio rząd proponuje uszlachcić pijaków podnosząc akcyzę na alkohol.Data dodania komentarza: 1.09.2025, 16:48Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: apstynętTreść komentarza: Mój znajomy terapeuta uzależnień, na moje pytanie o czas terapii dla alkoholików przy ich pozytywnym nastawieniu do wyjścia z flaszki, zauważył, że dwa miesiące to jest minimum w zakładzie zamkniętym.Data dodania komentarza: 1.09.2025, 16:40Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: nieznani sprawcyTreść komentarza: Można.Data dodania komentarza: 31.08.2025, 10:38Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: AuroraTreść komentarza: Można się doszukiwać pochodzenia takich błędów i znajdować je w robocie Aleksandra Radka, Kazka Posady, ale Noska nie żyje. Mamy ciągłość tradycji błędów, można się spodziewać, że ten "przychlast" jest magistrem filologii polskiej, jak ZN.Data dodania komentarza: 31.08.2025, 10:28Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 20.Autor komentarza: DżoplinTreść komentarza: Jest znana pieśń w rytmie bluesa: Gau Gabin zakochał się a Małupie, a Małupa w Gau Gabin. Gau Gabin całował ją po dupie a Małupa Gau Gabin.Data dodania komentarza: 31.08.2025, 10:15Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 20.
Reklama
Reklama