Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Grał u Polańskiego, teraz wydał książkę: Pilanin Cezary Krajewski

Cezary Krajewski - urodzony w Koszalinie (1971 r.) (ale wyłącznie urodzony! – zaznacza) pilanin z Warszawy. Mieszka w Pile, pracuje w Warszawie. To o jego „umiejscowieniu terytorialnym”. Co więcej?... Oficer Terroru, strażnik, oficer SS, ubek, Beryl, żołnierz Artaka, gangster Michty, oficer Straży Granicznej, kumpel Ptasiora z celi…itd. itd. Brzmi groźnie? Ale spokojnie! To tylko filmowe role, z którymi przyszło mu się zmierzyć i w które z powodzeniem się wcielał
Grał u Polańskiego, teraz wydał książkę: Pilanin Cezary Krajewski

PIŁA   Grywał u największych i z największymi. Ale pilanin Cezary Krajewski idzie jeszcze o krok dalej: napisał scenariusz filmu, na podstawie którego właśnie powstała książka. W środę 25 października w Ujskim Domu Kultury o 18.00 kolejne spotkanie autorskie!   

_____________________________________________

 

Cezary Krajewski to aktor z wykształcenia (po warszawskiej uczelni teatralnej) - gra w filmach, serialach, dzisiaj już rzadziej w teatrze (zaraz po szkole miał angaż w warszawskim Teatrze Powszechnym: - Gaża wynosiła 650 złotych – wspomina. - Była to wówczas najniższa krajowa..). Wystąpił w rolach epizodycznych w produkcjach bardzo znanych jak choćby „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”,  „Mała matura 1947” (film i serial),  „Pitbull”, „Determinator”, „Kryminalni”, „Auschwitz. The Nazis & The "Final Solution" (fabularyzowany serial dokumentalny), „Smuga cienia”, „Dziki”. Jest aktorem tzw. charakterystycznym i rzeczywiście: powierzane są mu role mężczyzn silnych i bezwzględnych. Grywa więc przestępców, kryminalistów i bandziorów. A że do tego dobrze mu w mundurze, często jest oficerem SS, czasem też ubekiem…

- Tak.. mundury mnie kochają! Grałem nie tylko oficerów Wermachtu, ale nawet zdarzyło się grać oficera serbskiego! No ale amanta ani księdza ze swoją urodą raczej nie zagram! – mówi rozbawiony. Choć raz było już bardzo blisko realizacji tego drugiego zamysłu, niestety, sprawa rozbiła się o pieniądze. – Gram w „Mrocznym żelazie”. Miałem być salezjaninem, kierownikiem ośrodka wychowawczego. Ale ze względów finansowych trzeba było zrezygnować z wynajmu niektórych pomieszczeń, w tym tych, w których działał ksiądz.. Zrobimy z księdza zwykłego kierownika ośrodka – powiedział mi reżyser. A szkoda.. Marzyłem o tej koloratce! - śmieje się.   

Piszą o nim „O równie doświadczonego aktora w kinie niezależnym ciężko”. Ale nie tylko kino niezależne jest jego domeną. Wystarczy powiedzieć, że na liście wielkich produkcji, w których się pojawił, jest także „Pianista”. Tak, TEN „Pianista”. W reżyserii Romana Polańskiego, oparty na autobiograficznej książce Władysława Szpilmana. Właśnie to spotkanie na planie z Romanem Polańskim zostawiło w Cezarym Krajewskim ślad najważniejszy.

- Nie była to wielka rola. Byłem oficerem SS, komendantem placu załadunkowego. Ale to był niezwykły plan. U Polańskiego było wszystko do bólu realistyczne. Wszystko… I będąc tam od rana do wieczora na tym planie, człowiek – potocznie mówiąc - dostawał kota w głowę… Ja w pewnym momencie miałem wizję, silne przekonanie, że przeniosłem się w czasie…Czułem niepokój! Byliśmy tam przez 7 dni.. Ja przenosiłem manekiny ludzi… Było pełno słoików z muchami, które były wypuszczane do sceny…Była atrapa dziecka, ale tak realistyczna! – Maja Ostaszewska z nią chodziła… Wszystko było takie namacalne! A człowiek przecież nie ma aż tak silnej psychiki – mówi z przejęciem. Do dzisiaj jest pod wrażeniem profesjonalizmu reżysera. – Zawsze stawiam go na pierwszy plan. To jest wielki talent. Reżyser tak dokładny! Scenę, która w filmie ma 5 sekund, dopracowywał cały dzień. A to jest scena stojących pustych walizek, które zostały na peronie, po załadowaniu Żydów na transporty do pociągów… Czekał na światło. Musiało być tak, jak on to widział w swoim wyobrażeniu. A poza pracą jest to normalny, ciepły, swojski człowiek!

Ceni sobie także znajomość z Andrzejem Grabowskim, Bogusławem Lindą. Ze wzruszeniem wspomina spotkanie z Andrzejem Wajdą.   

***

Mimo, że tyle osiągnął i grał z największymi, ciągle – co może wydać się dziwne - nie czuje się spełniony… I szuka nowych wyzwań. – Człowiek chciałby coś nowego wykreować, a nie robić ciągle to samo.. – mówi. Toteż napisał scenariusz filmu. Ma tytuł „Lila”. To jego najmłodsze dziecko. Film dotyka problemów Wołynia w kontekście losów jego najbliższej rodziny.

- Dużo mamy projektów filmowych tego typu, ale nie ma takich, w których główną bohaterką jest kobieta, do tego młoda, niespełna 18-letnia. Była to najstarsza siostra mojego ojca. Kiedy zginęła w pacyfikacji wsi, nie miała jeszcze 18 lat – mówi C. Krajewski.

Akcja filmu dzieje się w woj. świętokrzyskim, we wsi Opatowiec. – Moi dziadkowie mieli przed wojną parowiec – byli ludźmi zamożnymi. Świadczyli rejsy turystyczne - pływali z Włocławka do Krakowa i z Krakowa do Włocławka. 30 sierpnia 1939 r., gdy parowiec zacumowany był w Krakowie, wpadło wojsko polskie i zarekwirowało ten parowiec - na potrzeby wojska. Trzy siostry ukryły się  pod pokładem. Dostrzegł je tam pewien podoficer. Tak zaczyna się ta historia, a opowiedziała mi ją moja chrzestna, żyjąca do dzisiaj. Ja spisałem jej opowieść. I tak powstał scenariusz.  

Akcja całego filmu dzieje się w latach 1925-1945. C. Krajewski ma już reżysera, montuje bardzo ciekawą ekipę aktorską… - Szukam sponsora strategicznego, producenta.  Zapraszam do współpracy.

***

Tymczasem na bazie scanariusza powstała książka o tym samym tytule.

Uściślijmy: Fabuła dotyka problemów Wołynia w kontekście losów jego najbliższej rodziny. Główną bohaterką jest niespełna 18-letnia dziewczyna.

 Akcja toczy się w województwie świętokrzyskim, we wsi Opatowiec. Cezary Krajewski historię poznał dzięki swojej matce chrzestnej, dzisiaj już dość sędziwego wieku, ale kobiecie, która może pochwalić się bardzo dobrą pamięcią…  

  - Moi dziadkowie przed wojną mieli parowiec, którym świadczyli rejsy turystyczne. Pływali z Włocławska do Krakowa i z Krakowa do Włocławka. 30 sierpnia 1939 roku, gdy parowiec zacumowany był w Krakowie, wpadło wojsko polskie i zarekwirowało ten parowiec na swoje potrzeby. Tak zaczyna się „Lila”, czyli historia, którą opowiedziała mi moja matka chrzestna – zdradza Cezary Krajewski. 

Tak więc „Lila”, to przede wszystkim historia oparta na faktach, wzbogacona w liczne, autentyczne fotografie. Główną bohaterką jest dziewczyna, która zginęła nie dożywając pełnoletniości.

- Była to najstarsza siostra mojego ojca. Kiedy zginęła w pacyfikacji wsi nie miała jeszcze 18lat. Fabuła koncentruje się na jej losach. Ta historia zawsze była mi bliska, bo od dziecka przewijała się w moim ro­dzinnym domu - mówi Cezary Krajewski.

Wspomnieć należy, że gdyby nie scenariusz autorstwa Cezarego Krajewskiego, to nie byłoby książki. To na nim autor skoncentrował swoją pracę twórczą na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Scenariusz - jak wspomnieliśmy wyżej - jest gotowy od jakiegoś czasu. Krajewski ma reżysera, ciekawą obsadę autorską, teraz szuka sponsora strategicznego i producenta. A potrzeba prawie 10 mln zł. Bo losy głównej bohaterki osadzone są w dość odległych czasach, więc aby dzisiaj oddać ich klimat niezbędne są spore nakłady finansowe – od kostiumów, scenografii, po fachowców od pirotechniki itp. Cezary Krajewski ma jednak nadzieję, że jego „Lila” doczeka się ekranizacji.

Tymczasem zachęca do sięgnięcia po wydanie papierowe. Książka liczy 100 stron i kosztuje 35 zł. Jak podkreśla Cezary Krajewski – można ją kupić niemal w każdej księgarni na terenie Polski, także w Pile. Krajewski w międzyczasie planuje kilka kolejnych spotkań autorskich. Po spotkaniach w Pile - najbliższa jest wizyta w Ujściu. 

***

Cezary Krajewksi prywatnie? Żona Justyna – pilanka od urodzenia; córka: Paloma – lat 23, synowie: Paweł –lat 19, Kamil – lat 17.

- Kamil, gdy był młodszy, mówił, że też będzie aktorem.. Na szczęście mu przeszło! Ja nie chciałbym, żeby dzieci szły w tym kierunku... To jest ciężki kawałek chleba: dzisiaj grasz, jutro nie! – mówi Cezary Krajewski.

Jest jeszcze 7-letni cocker spaniel. I są pasje: podróżowanie, spektakle teatralne, sport – tu prym wiedzie pływanie.  

Przypomnijmy: Cezary Krajewski zagrał gościnnie w spektaklu „Tato, sprawa się rypła!” przygotowanym przez pilski Teatr APART, w reż. Krzysztofa Szulejki. - Podobała mi się praca przy tym spektaklu. To była dobrze zrobiona rzecz! – zaznacza aktor. Obecnie pojawia się także na planie innej produkcji powstającej w naszym regionie. To film „Gra w butelkę” (scen. i reż. Leszek Sawicki). – Jest to kino offowe, interesujące. Akcja filmu dzieje się w latach 1943-1944 oraz współcześnie. W filmie wystąpi paru bardzo uznanych aktorów m.in. Edward Linde Lubaszenko, Katarzyna Figura, Cezary Morawski, Wojciech Solarz. Ja gram rosyjskiego podoficera Iwana.

A my czekamy na premierę: I „Gry w butelkę” i… filmu „Lila” – z nadzieją, że na jego realizację znajdą się wkrótce pieniądze.

eKi, es

 

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Masters i JihnsonTreść komentarza: w 43:00 minucie Szalbierz patrzy na Barabasza, jak by chciał zakisić w nim ogóra dla tej okazji w funkcji tłoka czekoladowego.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 11:06Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.Autor komentarza: kwakwakwaTreść komentarza: W Kaczorach też bywa, że śmierdzi Śmiłowem. Ale siedzą cicho że strachu kiedy Gadzina znowu coś napisze o smrodach, odorach, fetorach, puszczą jakąś taśmę z nagraniem.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 10:43Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.Autor komentarza: rabinTreść komentarza: Portal jest organem zastępczym do pierdolenia ludziom w głowach. Dopóki żyje właściciel, kolebie się ze swoim smrodem po świecie, ten organ zastępczy będzie trwał.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 10:39Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.Autor komentarza: resetTreść komentarza: Z obowiązku podaje się zakończenie wywiadu Natalie Yellowstone, które wypadło z powodów nieznanych Trofea są preparowane, wiszą na ścianach, szable, nie szable, piękne poroża, mordy i ryje. Piękny mamy dom. Niektórzy mówią, że eklektyczna brzydota. Za sto lat będzie cud architektury. Pałac Kultury też już inaczej spogląda na te zasrane wieżowce ze szkła i żelastwa w centrum stolicy. Zobaczymy. NY: Czyli jest to przemyślane? ŁB: Wszystko jest przemyślane i goście, i polowania, zaprasza się ważnych ludzi żeby strzelili sobie dobrego dzika, jakiegoś muflona, daniela.. Tu nie ma przypadkowej osoby. NY: Ojciec sam to wszystko wymyśla, czy ma doradców? ŁB: On sam. On wie o ludziach wiele, ma swoich donosicieli i talent. Umie się poruszać w bajorku przywar i słabości ludzkich. Mówił mi ciągle, powtarzał: zawsze jeździłem do bonzów z walizką żarcia i wódki, to się nigdy nie zmieni, jest bezbłędne. Mówił: pamiętaj synu, pół litra było kiedyś najlepszą walutą, dziś to samo, nic się nie zmienia. Stary jest jak krupier, który z góry wie, gdzie wpadnie kulka. Może dać ci wygrać, ale ogólnie wszyscy są przegrani. Bo to nie dusza nawiedzona przez demony, tylko głodne ciało wykoleja człowieka. NY: Ta bardzo odważna, głęboka myśl niech będzie pointą naszego spotkania. Dziękuję za rozmowę. ŁB: To cytat, wielka literatura. Ja się zgadzam z przesłaniem zawartym w tej wypowiedzi. Good luck! Słuchała: Natalie Yellowstone; grudzień 2005.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 10:29Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.Autor komentarza: spółkowanieTreść komentarza: Już Mleczko dawał przekaz obrazkowy, żeby nie pieprzyć bez sensu jak nosorożec żyrafę.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 10:18Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.Autor komentarza: towarzysz FlaszkaTreść komentarza: Kto ma wielką dupę, ten ma mały mózg. Coś za coś.Data dodania komentarza: 8.07.2025, 10:04Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 15.
Reklama
Reklama