Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

Jak był mały, to palca w bucie cicho nie utrzymał...

Onegdaj mówiło się, że dzieci w Wągrowcu szybciej niż zaczynają chodzić, potrafią już kozłować piłkę. W Wyrzysku latorośle bardzo szybko za to odbijają celuloidową piłeczkę …
Jak był mały, to palca w bucie  cicho nie utrzymał...

Co by nie mówić to już prawie jedna z ikon wyrzyskiego tenisa. Bez reszty oddany swojej pasji. Realistycznie jednak przed tenisem stawia dobro rodziny, która mu się niebawem powiększy.

 

 

Podobnie jak w Wągrowcu kochają piłkę ręczną, tak w Wyrzysku popularnością cieszy się tenis stołowy. Bardzo rozpoznawalną osobowością popularnego ping ponga nad Łobzonką jest trener i zawodnik w jednym. Od trzech dekad związany z wyrzyskim klubem.

Jego przygoda z tenisem stołowym zaczęła się w wieku gdy miał 7 lat. Wtedy właśnie przyszedł na pierwszy trening.

To Krzysztof Pijanowski, zawodnik, trener, pasjonat tenisa stołowego z krwi i kości. Dziś nad Łobzonką głośno jest o jego rezygnacji. Tak, tak to ostatnie treningi z Krzysztofem.

Pierwszym i jedynym jego trenerem był nie kto inny jak Włodzimierz Ordza. - Bardzo dużo mnie nauczył i za to jestem mu niezmiernie wdzięczny – mówi dziś Krzysztof.

To był przyjemny czas

- Ten czas kojarzę bardzo przyjemnie. Moja mama zawsze mawiała, że „Krzysiu to palca w bucie nie potrafił cicho utrzymać”. Tak też było, zawsze lubiłem trenować … kocham sport, to moja druga miłość zaraz po rodzinie - wspomina.

Wspomnienia na znakomite. Treningi, zawody, mecze, obozy sportowe, osiągane wyniki. - Tak!, takich chwil się nie zapomina. No i oczywiście wielkie grono wspaniałych nowopoznanych ludzi – dodaje.

Tyle to już lat trwa jego pasja!

Pijanowski para się tenisem stołowym łącznie już 31 lat. Blisko połową z tego jako zawodnik, pozostała część łącząc w funkcję zawodnika i trenera. - Najmilszym wspomnieniem jest moja gra - w wieku 15 lat - w I lidze - podkreśla. - Największą satysfakcję dawały mi wysokie wyniki, głównie dlatego, że osiągane były przez moich własnych wychowanków.                    

W jego rezygnacji nie ma podtekstów…

Jego rezygnacja z funkcji zawodnika i trenera Łobzonki Wyrzysk, jest sprawą całkowicie osobistą. - Moje odejście zostało dokładnie przemyślane, nie była to pochopna decyzja. Podjąłem ją już teraz, aby klub miał trochę czasu na znalezienie nowego trenera – oświadcza Krzysztof.

- W mojej rezygnacji nie ma żadnych podtekstów i drugiego dna. Chciałbym zaznaczyć, że ze wszystkimi prezesami czyli moim Tatą, czy później Łukaszem Napierałą, a teraz Waldemarem Kowalczykiem, współpracowało mi się bardzo dobrze. Moja decyzja z pewnością nie jest podyktowana kwestiami związanymi z władzami klubu. Dziękuję bardzo za współpracę wszystkim Prezesom,  Sławomirowi Puciłowskiemu z zarządu klubu, rodzicom i wszystkim zawodnikom, których dane mi było spotkać na swojej tenisowej ścieżce.                     

Krzysztof nie zapomina o jego żonie, która zawsze go wspierała, motywowała w chwilach zwątpienia.

- Była zawsze zaangażowana w życie całej tenisowej rodziny, jak mało która żona trenera – wtrąca Kriss.

Czego będzie brakować?

- Z pewnością najbardziej będzie mi brakować rywalizacji przy tenisowych stołach i radości z postępów zawodników, które były owocem mojej ciężkiej wieloletniej pracy. Co dalej nie wiem. Niczego nie mogę obiecać a jak to mówi moja Mama „ Krzysiu palca w bucie prosto nie utrzyma” – uśmiecha się Krzysztof.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: ciekawska podfruwajkaTreść komentarza: Czy Ciechanowski ubłagał, aby Lemanowicz przyjął go do pracy w roku 1987, by zdechł z biedy i niedostatku? Czy po pół roku Ciechanowski porzucił pracę u Lemanowicza z dnia na dzień?Data dodania komentarza: 14.11.2025, 16:23Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.Autor komentarza: Pytko PytakiewiczTreść komentarza: Czy Jacek Ciechanowski, który przetrwał stan wojenny od stycznia do września 1982 dzięki Lemanowiczom, w przyszłości sprzeniewierzył się idei prawa i sprawiedliwości wskutek czego został wywalony z partii PiS jako szkodnik, szef Pis-u bez PiS-u w Pile? Czy przykleił się do Stokłosy dla wydobycia się ze skutków nieudacznictwa biznesowego, wyłudzenia pieniędzy z banków?Data dodania komentarza: 14.11.2025, 16:20Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.Autor komentarza: błędnik totalnyTreść komentarza: Errare humanum est. Kto raz (1) zbłądził i się nie zorientował, może błądzić 1006 razy. Pseudodziennikarze tak mają.Data dodania komentarza: 14.11.2025, 15:03Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: KaliTreść komentarza: A wszystko to to "wina Tuska" :)Data dodania komentarza: 14.11.2025, 13:55Źródło komentarza: Rynek pracy łapie oddechAutor komentarza: FCJEJWPLMTreść komentarza: Ło matko!18:49, 02.11.2025 *** https://faktypilskie.pl/pl/651_zapytaj *** Facet żyje, ma się dobrze i nie zamierza odlać sie na te przepowiednie. ***Odpowiadając na krótki komunikat „Ło matko!” Fan Club Jego Ekscelencji Jaśnie Wielmożnego Pana Le Mana potwierdza stan rzeczy zawarty w tej wypowiedzi na łamach wiejskiego portaliku faktypilskie.pl***.Data dodania komentarza: 14.11.2025, 11:32Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: Janusz LemanowiczTreść komentarza: Przyjaciele z Grupy Badawczej LOC przesłali mi zbanowanego portalu faktypilskie.pl wpis Ciechanowskiego "ciech21:28, 11.09.2020 Hejtuje do zbydlęcenia od 15 lat. Niech zdycha w bólach i dłuuugo za to co zrobił innym." On się zwracał do mnie bezpośrednio, do Lemanowicza. Ten sztyft redakcyjny Tygodnika Nowego życzył, żebym zdechł akurat pięć lat temu, a sam umarł w Krajence za 8 tygodni, to jest 6 listopada 2020. Był to Honorowy Hakowy PRL. Zbierał haki na wszystkich i one go przygniotły swoją masą krytyczną jak uran-235 w bombie atomowej. I mówiąc brutalnie jebnął w kalendarz gregoriański.Data dodania komentarza: 13.11.2025, 21:59Źródło komentarza: „Szydercy” - odcinek 11.
Reklama
Reklama